O smogu w ostatnich latach było w mediach głośno. Alarmujące artykuły porównują Wrocław, Kraków czy Rybnik do najbardziej zanieczyszczonych miast Indii, Iranu czy Pakistanu, powołując się na przeróżne internetowe rankingi. Czy sytuacja w naszym kraju naprawdę jest tak zła? Ciekawość skłoniła mnie wiosną 2020 r. do zakupu czujnika raportującego stan powietrza, który zdecydowałem się złożyć samodzielnie.
System ten posiada pomiar temperatury, wilgotności, a przede wszystkim sensor pyłów zawieszonych (drobnych cząstek oznaczanych PM 2,5 oraz PM10, mających odpowiednio <2,5 mikrometra i 10 mikrometrów średnicy) będących składnikami smogu. Co więcej, układ ESP8266 przesyła w regularnych odstępach wyniki pomiarów na serwer, pozwalając na zbieranie danych w chmurze.
Społecznościowe stacje nie są tak dokładne, jak te oficjalne GIOŚ, na które powołują się choćby wyświetlacze przy przystankach, ale ich zaletą jest duża ich liczba, pozwalająca ocenić poziom lokalnego zanieczyszczenia. To dzięki niej i podobnym stacjom, możemy sprawdzić jakość powietrza m. in. w świetnej aplikacji Kanarek na Androida i iOS.
Mieszkańcy wielu różnych polskich miast nie muszą nawet czytać wskazań z przystanków – chłodne wieczory, to u nas rozpalone piece na paliwa stałe (węgiel, mokre drewno, stare płyty meblowe, plastikowe butelki), które momentalnie czujemy od razu po wyjściu na zewnątrz.
Ale jak sytuacja we Wrocławiu na Jagodnie wygląda w skali roku? Poniżej odczyty z mojego czujnika:
Na przedstawionym powyżej obrazie poziom smogu przez większość roku nie budzi większych powodów do narzekań. Również w poprzednich latach przez większość roku powietrze miało akceptowalną jakość.
Sytuacja jest jednak zupełnie inna w sezonach grzewczych, gdy powietrze mocno przekracza dopuszczalne (choć i tak niekoniecznie zdrowe) normy dla ludzi.
W drugiej połowie listopada 2022, na początku okresu grzewczego dotychczas ciepłej jesieni, sytuacja przypomniała nam o ciężkiej atmosferze we Wrocławiu i okolicach. Wychodząc na zewnątrz czuć było zapach spalenizny, co widać w odczytach smogu.
Istnieje również korelacja pomiędzy temperaturą i smogiem – co naturalne, im chłodniej, tym powietrze gorsze. Potrzeba dostarczania ciepła – dowolną metodą – jest niewątpliwie wtedy bardziej paląca.
Czasami jednak pogoda w inny sposób dokłada się do postrzegania zanieczyszczeń. Gdy w powietrzu unosi się mgła, drobne pyły tkwią w niej niczym zawiesinie, doprowadzając do astronomicznych odczytów zanieczyszczenia. Nie dziwią wtedy wartości wskazujące na 500-800% normy…
Czy można więc powietrze we Wrocławiu porównać z tym w Lahore, Kalkucie czy Chengdu?
Moim zdaniem nie. Przede wszystkim, pyły zawieszone to tylko część szkodliwych związków w powietrzu – rankingi rzadko porównują poziom benzopirenu i innych szkodliwych substancji, które są niestety bardzo powszechne w powietrzu dużych aglomeracji Trzeciego Świata.
Ponadto, duże zanieczyszczenie dotyczy głównie sezonu grzewczego. Oczywiście w lecie również może być fatalnie, gdy np. nawdychamy się spalin niesprawnego pojazdu przed nami, ale w ogólnym pojęciu to nie auta powodują największy problem ze smogiem w kraju.
Fakt, że nie można nas wprost porównywać z Indiami, Bangladeszem czy Chinami nie oznacza, że nie mamy problemu – jest, i to gigantyczny. Słaba jakość powietrza w Polsce powoduje przedwczesną śmierć kilkudziesięciu tysięcy Polaków rocznie…
Jeśli chcesz poprawić jakość powietrza w swoim domu lub mieszkaniu, skonsultuj się z nami.